LUKSUS NOWYCH CZASÓW

Lata wszechobecnego nadmiaru mocno przewartościowały nasze życiowe priorytety i zmieniły sposób patrzenia na świat. Na własnej skórze przekonaliśmy się, że to, co materialne, cieszy tylko przez chwilę. Luksus przestał epatować logotypami i opływać złotem, zyskał za to nowe, proste i zwyczajne oblicze. Czym jest dziś?

***

KIEDYŚ

Zacznijmy od początku. Według Słownika Języka Polskiego pod redakcją Witolda Doroszewskiego luksus to: „warunki zapewniające wygodne życie”, „przyjemność, na którą rzadko można sobie pozwolić” lub „drogi przedmiot ułatwiający lub uprzyjemniający życie”. Luksus od zarania dziejów jest towarzyszem ludzkiej egzystencji, od zawsze wzbudzał zazdrość i dzikie pożądanie. W dobrze znanym nam stereotypowym znaczeniu, wiąże się nie tylko z posiadaniem przedmiotów, ale także z „luksusową otoczką” – ze sposobem życia, z dostępem do najwyższej jakości, z wyjątkową obsługą oraz ekskluzywnością. Jego istotą jest zamanifestowanie statusu majątkowego i swojej wysokiej pozycji społecznej. Drogie samochody, rajskie wakacje, brylanty, złota biżuteria, ubrania i akcesoria ze znanych domów mody, pełne przepychu wnętrza, wykwintne jedzenie. Im bardziej wystawnie i bajecznie, tym lepie

DZIŚ

W pogoni za niepohamowaną konsumpcją zapędziliśmy się w kozi róg i zapomnieliśmy o tym, że luksus jest pojęciem względnym i tak naprawdę zależy od tego, co w określonym społeczeństwie uważane jest za pewien naddatek, wykraczający poza ogólne przyjęte minimum. Dzisiejszy świat jest szalenie zróżnicowany, dlatego dla jednego luksusem jest najnowszy model Porsche, czy torebka od znanego projektanta, dla drugiego luksusem będzie ciepły posiłek na kolację, a dla jeszcze innego po prostu wolny czas.

Mając w głowie zdanie, że pojęcie luksusu wiążę się z naddatkiem, dochodzimy do wniosku, że w dzisiejszych szybkich, zabieganych, zakochanych w konsumpcji czasach, z szalejącą pandemią koronawirusa w tle, przestaje on funkcjonować wyłącznie w wymiarze materialnym. Luksus przybiera postać doświadczenia, przeżycia, emocji, wrażenia czy wartości. Luksusem jest dziś wolny czas, dostęp do opieki medycznej, cisza, bliskość rodziny, odkrywanie nowych miejsc, kontakt z naturą czy celebracja codzienności.

JUTRO

Odnoszę wrażenie, że dziś zdanie „Offline is the new luxury” (bycie offline jest nowym luksusem), nabiera jeszcze mocniejszego znaczenia. Jasne, od dawana, jeszcze w „przed pandemicznych czasach nasza” rzeczywistość w dużej mierze była przepełniona byciem online i social mediami. W ciągu ostatniego roku wszystko stanęło na głowie – nasze życie na dobre, w każdym niemalże aspekcie przeniosło się do świata online. Videokonferencje, nauka i studia w formie zdalnej, zdalne obrony prac magisterskich, teleporady u lekarzy. Po całym dniu spędzonym przy komputerze sięgamy po telefon, zatracamy się w świecie social mediów, podglądamy życie innych i kreujemy własny, Instagramowy lifestyle. Psychologowie są zgodni co do tego, że ogromna część ludzi jest uzależniona od mediów społecznościowych, a zanosi się na to, że online’owa, pandemiczna rzeczywistość pogorszy sprawę.

W świecie, w którym o naszym istnieniu świadczy zielona kropeczka widniejąca w popularnym komunikatorze, luksusem staje się po prostu bycie tu i teraz. Bez włączonej kamerki, bez telefonu w dłoni, bez dodawania relacji na Instagramie i klikania „lubię to”. Bycie sobą baz filtrów i upiększeń, cieszenie się chwilą, korzystanie z życia.

MODOWY KRAJOBRAZ

Jakiś czas temu świat mody obiegła sensacyjna informacja, że włoski dom mody Bottega Veneta usunął swoje wszystkie konta w social mediach. I choć branża prześciga się w teoriach dotyczących tego, co skłoniło Daniela Lee do takiej decyzji, to sporo osób (w tym także ja) uważa, że odcięcie się od świata online jest najlepszym dowodem świadczącym o luksusie tego domu mody, który od samego początku stronił od krzykliwych logotypów i przepychu. Sam dyrektor kreatywny marki nie ma konta na Facebooku i Instagramie, a w czasach, kiedy większość marek modowych przeniosła się na Instagram, Bottega Veneta powiedziała „stop” i działa na modowym podwórku na własnych zasadach.

I choć w branży fashion jest sporo marek odcinających się od blichtru, przepychu i epatowania „oczywistym” luksusem, to nie ulega wątpliwościom, że świat mody mocno nadużywa pojęcia „luksus”, odmieniając go przez wszystkie przypadki i określając nim niemalże każdy rzeczownik. Luksusowe butiki, luksusowe torebki, perfumy, biżuteria i tak dalej. Ciągłe prześciganie się w tym, która marka jest bardziej prestiżowa, pożądana i popularna na Instagramie, co rusz nowe, luksusowe „it bags”.

ŚWIEŻYM OKIEM

Czy w kontekście mody można spojrzeć na luksus inaczej, bez naburmuszenia, blichtru, przepychu i rozbuchanego konsumpcjonizmu? Oczywiście, że tak. Zuza Przywecka, moja koleżanka i właścicielka vintage shopu SECOND HUNT mówi mi, że luksusem jest znalezienie ubrań, w których czujemy się po prostu dobrze, takich, które podkreślają osobowość i indywidualność. Luksusem jest dla mnie niepodążanie za trendami, nieubieranie się na pokaz. Ubranie od dawna jest nośnikiem informacji o nas samych. Moda w dzisiejszych czasach może przytłaczać dużą ilością zmian, my musimy jednak przefiltrować te wszystkie informacje i wybrać dla nas to, co najlepsze. Luksusem jest więc dla mnie możliwość wyboru.

***

Czy stereotypowy, oklepany luksus stracił blask? Według mnie tak. Moda z najwyższych półek nie zachwyca, kosztująca krocie biżuteria nie robi wrażenia, a opływające w luksusy apartamenty przestają być obiektem pożądania. Dziś luksusem jest dla nas to, co jeszcze kilkanaście lat temu było zwyczajnością. Marzymy o wolnym czasie z bliskimi, o małych przyjemnościach, o byciu offline. Wartościowe są dla nas przeżycia, doświadczenia i emocje. Luksus po wielu latach splendoru i blichtru zszedł na ziemię. I niech już tak zostanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *